poniedziałek, 22 czerwca 2009

Rozdział 3 - Rozłamana skała cierpień (dedyk dla Ren-chan ;*)

Po nocy, wymuszonej nocy, mam na tyle energii, aby uciec z tego zadupia. Mam nadzieję, że nikt mnie nie nakryje.  - myślę.

Naglę na salę wchodzi lekarz i mówi:

- Witam, Layli- san! Jak tam, lepiej się czujesz?

- Ohayou... Tak, jestem zdrowa jak ryba! Nic mnie nie boli, mam pełno energii i czuję się znakomicie! - odpowiedziałam szybko.

Lekarz popatrzył się na mnie ze zdumieniem i rzekł:

- Kłamiesz. Masz pękniętą czaszkę, a to w jeden dzień nie przestaje boleć. To boli i boli tak długo, aż się nie zrośnie. 

Czemu lekarze muszą być przemądrzli...? Mogliby mnie wypuścić i mieliby święty spokój. Wkurza mnie ten wsiór... - myślę.

Lekarz łapie pilota od telewizora i podaje mi mówiąc:

- Masz pilota. Nie będzie mnie przez godzinę. Za ten czas oglądaj telewizję. Nie ruszaj się stąd na krok inaczej, albo twój stan się pogorszy. 

Lekarz poszedł do drzwi.

- A jak chcę do klopa to co mam niby zrobić jeżeli nie mogę się stąd ruszać?! - krzyknęłam do lekarza.

Lekarz popatrzył się na mnie i gburowato powiedział:

- Lej wszędzie. Byle by nie na ścianę. 

Po tych słowach zniknął za drzwiami.

Zabiję gnoja! Nienawidzę lekarzy i szpitali i wszystkiego co z nimi związane!! Idę sobie stąd... - myślę.

Zakładam kapcie i podchodzę do drzwi.

Chyba lepiej będzie przez okno - myślę.

Otworzyłam okno i wyskoczyłam. Żeby nikt mnie nie zauważył, pobiegłam przed siebie jak najdalej od szpitala. Po pewnym czasie dotarłam z powrotem do muru.

-O mój murze drogi! Wszędzie mnie znajdziesz! - mówiłam jak wariatka do muru.

Ujrzałam nagle chłopaka ubranego w czapkę z daszkiem i dres, który powiedział do mnie:

- Ej, ty! Przestań się kleić do muru!! A raczej do tej pustki co tam nic nie ma!

Popatrzyłam się na niego z zaskoczeniem i rzekłam:

- Czyli jednak go widzisz? 

Chłopak wrednie odparł:

- Taa... Widzę go. 

- Hę? Naprawdę? Jesteś jedynym człowiekiem, który powiedział, że go widzi. Brali mnie za wariatkę ^^ - rzekłam.

Chłopak podszedł kilka kroków do mnie i powiedział:

- Muszę cię zmartwić, ale tego muru ludzie nie widzą.

- Co? Jak to!? - krzyknęłam zaniepokojona.

Patrzyliśmy się na siebie prosto w oczy, ale ani ja, ani on nie rzekliśmy ani słowa...

To be continued...

7 komentarzy:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. Heyka_! Blog jest naprawdę bardzo fajny. Muszę przyznać że książka, którą piszesz, jest fascynująca :). Z niecierpliwością czekam na następny rozdział . Pozderka :*. Namida013 (Domsia12)

    OdpowiedzUsuń
  3. fajnie że wkońcu spotkała człowieka który widzi mur, przynajmniej jej powiedział że ludzie go nie widzą mądrzejsza będzie hehe ślicznie napisane bardzo mi się poddoba Kagami-chan pozdro

    OdpowiedzUsuń
  4. ^.^ Noo nareście ktoś kt widzi ten mór...ciekawe co z tym murem będzie...i czemu inni gi nie widzą ._. to ja czekam na ciąg dalszy ;) Pozdrawiam, BB ( A raczej Ren - Chan )

    OdpowiedzUsuń
  5. Akcja nabiera tempa ^^ Wysłałam Ci już maila. Czekam na dalszy ciąg :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Ciekawe czym jest jak nie człowiekiem...Fajny ten rozdział^^robi się coraz ciekawiej^^

    OdpowiedzUsuń