piątek, 31 lipca 2009

Rozdział 10- Prawda ukrywa w mroku (Dedyk dla Cyunyan)

Tuż po wyjściu z domu zobaczyłam Shiki, która szarpała się z jakąś dziewczyną. Zaskoczyło mnie to zdarzenie, ponieważ Shiki nie jest zbyt dobra kondycyjnie. Kiedy chciałam podejść bliżej, dziewczyna uskoczyła i wylądawała na drzewie, po czym zaczęła się śmiać. 

- Złaź tu! Złaź tu natychmiast! - krzyczała Shiki.

Patrzyłam na wkurzoną Shiki z zaskoczeniem. Podeszłam do niej. Shiki popatrzyła się na mnie z uśmiechem. Postać siedząca na drzewie zeskoczyła i rzekła:

- Niebieski... Kolor nienawiści! Proszę, podaj mi swoją rękę.

Patrzyłam prosto w jej oczy. Miała długie, niebieskie włosy i fioletowe, głębokie oczy. Podałam jej rękę, a ona wyciągnęła nóż i...

- Stój, ty wiedźmo! - krzyknęła ze złością Shiki - Za mało szkód już zrobiłaś?! Nienawidzę Cię, rozumiesz!

Dziewczynie z oczu zaczęły lecieć łzy. Wiatr wiał bardzo mocno. Ręką, w której trzymała nóż, wytarła łzy. Nagle wycięła mi na dłoni napis. Nie wiedziałam, co robić. Bolało mnie to wszystko. To nie był jedynie ból wycinanej rany, ale ból w sercu. Patrzyłam się na zakrwawiony nóż, który trzymała dziewczyna w ręce. Z jej rąk wyrwała go Shiki. To nie była ta Shiki, którą znałam. Jej aura, która unosiła się nie była zielonym spokojem, ani żółtym porankiem, była ona niebiesko czarna. Była niebieską nienawiścią i czarnym cierpieniem, marzeniem o śmierci innej osoby. Wyrywając moją zraniona rękę z uścisku dziewczyny, złapałam Shiki za gardł0. 

- Popatrz tylko! Patrz na moją rękę! Też chcesz tak skończyć?! - mówiłam podniesionym głosem do Shiki trzymając ją za gardło.

- Nie... Ale proszę... Nie skrzywdź jej... - mówiła ostatnim wdechem Shiki.

Puściłam Shiki, po czym zauważyłam jak dziewczyna wspina się po murze. Złapałam kij, który leżał na ziemii, gdy chciałam go rzucić, zrozumiałam, że moja ręka nie nadaję się narazie do niczego. Shiki ze łzami w oczach powiedziała:

- Już niedługo zapomnisz o wszystkim... Zrozum, to złe miejsce w tym czasie, uciekaj! 

Przestraszona stałam jak kołek niemogąc się ruszyć. Nawet okiem nie mogłam mrugnąć.

- Mówię, uciekaj! Biegnij do przodu! - krzyczała do mnie.

Jednak ja padłam na kolana i z łzami w oczach powiedziałam:

- Niestety coś mnie tu trzyma... 

Shiki zaczęła się dusić i ostatnim tchem krzyknęła:

- Jeśli teraz nie uciekniesz to zginiesz!

-Jeżeli zginę to i tak nikt za mną nie będzie płakał... Oto prawda ukryta w mroku! - rzekłam.

To be continued...

czwartek, 9 lipca 2009

Rozdział 9 - Ostrzeżenie

Po wczorajszej rozmowie z Shiro od razu weszłam do domu i zasnęłam na kanapie, przez co Spike nie miał gdzie spać. Ciągle myślałam o słowach Shiro i o tym, co zdarzyło się w sali króla demonów. Moje przemyślenia popsuł Spike, który wskoczył z wielką siłą na kanapę zrzucając mnie z niej. 

- Do reszty zgłupiałeś?!  - krzyknełam ze wściekłością.

Spike tylko przewrócił oczami. Wstałam, otrzepnęłam się i podeszłam do łóżka obok drzwi.

- Ej, Spike. Kto tu sypia? - spytałam.

Mężczyzna unikał odpowiedzi, ale wreszcie powiedział:

- To łóżko Shiki. A co? Chciałaś tu spać czy coś? 

- Nie powinno Cię... - zawachałam się - A nie, po prostu byłam ciekawa, tyle.  - powiedziałam milej.

Spike zaczął się głupio śmiać i powiedział cos w rodzaju "nie mogę z Ciebie".

- Mam jeszcze jedno pytanie. - rzuciłam nagle.

- Co tym razem? - odparł.

- No, w tym lesie ciągle jest ciemno, więc... - zaczęłam.

- Jak rozróżnić dzien od nocy, tak? - wyprzedził mnie.

- Skąd wiedziałeś, że o to sie zapytam, cwaniaku? - rzekłam.

- He he. Jesteś zbyt przewidywalna, dziewczyno. - powiedział - No więc, są dwa sposoby. Albo wiedzieć, która jest godzina, albo popatrzeć dokąd unosi się mgła. Ja raczej korzystam z drugiego sposobu, bo z pierwszego korzysta jedynie jedna osoba. - tłumaczył.

Zaskoczyła mnie ta odpowiedź , więc od razu spytałam:

- A kto wie jaką mamy godzinę? I jak wysoko ma sie unosić mgła?

- Zadajesz za dużo pytań... - rzekł - Jedyną osobą wiedzącą o panującej tu godzinie jest "Wyrocznia" i ciesz sie, że jej jeszcze nie spotkałaś. Jest niebezpieczna dla otoczenia. Teraz cos o tej mgle. Jeśli mgła unosi sie poniżej koron drzew to jest noc, a jeśli powyżej to jest dzień. I nie pomyl się, bo w nocy demony idą na łowy i możesz nie przeżyć. - ostrzegł.

Tu naprawde wszystko wydaje sie być niebezpieczne - myślę.

Zaniepokoiłam się tym, co usłyszałam. Wiedziałm, ze ten mur jest tajemniczy, ale nie wiedziałam, że aż tak. Podeszłam bliżej drzwi. Gdy złapałam za klamkę powiedziałam "Dziękuję" do Spike i wyszłam z domu. Rozglądnęłam sie na boki, a potem popatrzyłam w górę.

- Jest dzień. Teren czysty! - rzekłam.

To be countinued...

środa, 8 lipca 2009

Rozdział 8 - W poszukiwaniu schronienia

Stałam i trzęsłam się nie mogąc się ruszyć. Ciemna postać szła do mnie.  Słyszałam jedynie kroki. Gdy stanęła przede mną, Nageki trzasnęła mnie w głowę przez, co upadłam na kolana. Byłam nieśmiadoma tego, co mnie spotka. Uważałam, że umrę, że zginę z Jego ręki, albo zabierze mnie do piekła. Klęcząc bez ruchu, postać, którą nazywano Shikyo-sama, wbiła swoje ostre pazury w mój podbródek i ciągnęła mnie za niego do góry. Czułam zapach swojej krwi. Bałam się, że moja krew zostanie wyssana. Nie wiedziałam, co zrobić i w jakiej sytuacji jestem. Zamknęłam oczy, gdy nagle usłyszałam pukanie do sali. Gdy postać pukająca dostała odpowiedź w stylu "wejdź" otworzyła drzwi i klęknęła w progu.

- A ten znowu swoje... - powiedziała z oburzeniem Nageki.

- Shikyo- sama! Ja dostałem zadanie, aby chronić tą dziewczynę. Proszę oddać ją w moje ręce. - powiedziała osoba, która weszła do sali.

Z tego, co uznałam to ten cały Shikyo-sama był królem tutejszego lasu, a może nawet czegoś więcej. Kiedy wstałam bezradnie, zostałam pociągnięta za rękę do wyjścia. Nie narzucałam się, bo byłam za bardzo wystraszona. Gdy wyszliśmy z sali ogarnietej ciemnością, zauważyłam znajomą twarz.

- To ty...? Shiro? - powiedziałam oślepiona przez światło.

Demon popatrzył sie na mnie i rzekł:

- Jestem tu, aby Cię chronić, Rishia- san. I tak, to ja Shiro, Kamaitachi Shiro. Zapamietaj to imię na zawsze. Będą chcieli Cię porawać, Rishia- san. Musisz być silna.

Nie wedziałam, co dokładnie odpowiedzieć. Popatrzyłam się prosto w oczy Shiro i powiedziałam:

- Dziękuję, Shiro. 

- Przestań! Idź już tam gdzie musisz. Niedługo zacznie się ciężki trening.  Wybudzę z Ciebie to, co masz w sobie. Zapamiętaj, nie jesteś człowiekiem. - odparł Shiro.

Nic nie powiedziałam. Uśmiechnęłam się tylko do siebie i poszłam w stronę mojego nowego domu. 

Ciekawe, co miał na myśli Shiro - myślę.

To be continued...

środa, 1 lipca 2009

Rozdział 7 - Mroczny król (Dedyk dla Yuki-chan)

Shiki nie wyglądała już tak radośnie jak przed chwilą. Odwróciła się do mnie z przerażeniem w oczach i rzekła:

- Ktoś do Ciebie, Rishia.

Nie mogłam uwierzyć w to co usłyszałam. Ktoś do mnie, niby kto? Ja nikogo tu nie znam... Chyba, że... - myślę.

- Shiro? - spytałam .

Zza drzwi usłyszałam śmiech. 

- Shiro to mój partner, człowieku. - odrzekł demon.

- Ty jesteś...? Nageki? - strzelałam.

Demon nie odezwał się już, co do tego tematu. Wyciągnął swą czarną rękę z ostrymi jak brzytwa pazurami i kazał mi iść. Nie żegnając się z nikim wyszłam z domu.

- Skąd znasz moje imię, człowieku? - spytał demon.

- Po pierwsze nie nazywaj mnie tak! Po drugie wiem jak masz na imię, bo Shiro to mój przyjaciel i wspomniał o tobie. - rzekłam podnosząc głos.

Nie mogłam określić jaką minę zrobił ten demon, bo nie mogłam go dostrzec zza mgły. Widziałam tylko rozmazaną sylwetkę trzymającą mnie za nadgarstek. Podobał mi się za to głos tego demona. Wydawał się straszny, ale miał w tym swój urok.

- Demony nie mają przyjaciół, a co dopiero Shiro. - odparł chłodno Nageki.

Nie odpowiedziałam ani słowa. 

Kilka minut później byliśmy w jedynej części lasu, gdzie nie było mgły. 

- To tutaj. - powiedział demon.

Ku mojemu zaskoczeniu Nageki okazał się być kobietą. Nie wiedziałam, że demonem może być kobieta. W trylogii powieści "Oko demona", w której się zakochałam, nie było nic o tym, że kobiety mogą być demonami.  

- Co się tak gapisz? - rzekła do mnie.

- Jesteś kobietą, co nie? - spytałam omijając jej pytanie.

- A co, demon nie może już być kobietą? - odrzekła chłodno.

Ona jest naprawdę ładna demonicą... - myślę.

- Dzięki za komplement, choć nie odmieniaj słowa demon w innych rodzajach. - powiedziała nagle.

Byłam przerażona jej zachowaniem, ponieważ nie powiedziałam tego na głos. A jeśli tak? Nie wiedziałam, co zrobić. Stanęłam sobie klika kroków od niej i myślałam nad tym.

Czy ja powiedziałam to na głos?! - myśle.

- Przestań tak myśleć. Nic na głos nie mówiłaś. - powiedziała Nageki.

Znowu to samo! - myślę.

- Ehh... To moja umiejetność. Umiem czytać w myślach. - rzekła.

Zdziwiłam się. Naprawdę nie myślałam, że poznam kogoś kto umie czytać w myślach.

- A teraz chodź. Przedstawie Cię, Shikyo - sama. - rzuciła.

Nic już nie odpowiedziałam. Szłam po prostu za Nageki nie myśląc o niczym. Strach ogarniał mnie na sam widok dziwnego miejsca, w którym się znajdowałyśmy. Czułam się jak w jakieś jaskini. Nagle Nageki się zatrzymała. Pokazała mi tylko wielkie, czarne drzwi, an których pisało : "Zaraz zatrzymasz sie w piekle". Nageki widzac, że obawiałam się tego miejsca sama otworzyła drzwi. Kazała mi wejsc do srodka. Widzac, że to nie przelewki, zrobiłam kilka kroków i znalazłam sie za drzwiami. Była to mroczna, ogarnieta mrokiem sala, w której jedynym swiatłem był kominek na końcu pokoju. Zasłaniał go jednak tron, rownież czarny jak sala. 

- Onii-san! Oto dziewczyna, o której mówił Shiro, Layli Lishia. - powiedziała.

Stałam jak kołek bez ruchu.

- Witaj, Layli-san. - usłyszałam.

Nie widziałam osoby siedzacej na tronie, ponieważ było za ciemno, aby cokolwiek zobaczyć. Nie odpowiedziałam.

- Ej, Lishia. Odpowiedz cos, bo brak szacunku dla Shikyo-sama jest niewybaczalne. - rzekła srogo.

Stałam tak i nie wiedziałam co zrobić. Nagle rzuciłam:

- Dzień dobry!

Nageki chciała mi coś powiedzieć, ale tylko popatrzyła się na mnie jakby zaraz miała mnie zjeść. Uznałam, że znowu powiedziałam coś nie tak.

- Przepraszam za moje zachowanie. Nie znam tutejszych obyczajów, więc... Witam, Shikyo-sama! - poprawiłam się.

Zobaczyłam zadowolenie na twarzy Nageki

Ciemna postać, którą zwali Shikyo-sama zeszła z tronu i powoli podchodziła do mnie. Miałam przeczucie jakbym zaraz miała umrzeć...

To be continued...

piątek, 26 czerwca 2009

Rozdział 6 - Pukanie do drzwi

Gdy drzwi się otworzyły od razu wstałam. Ku zaskoczeniu ujrzałam anioła o czarnych skrzydłach. Miał czarne, krótkie włosy, fioletową bluzkę i dzinsy. Wlepiał on wzrok przed siebie, jakby mnie nie widział.

- Ekhem! - chrząknęłam, aby mnie zauważył.

Anioł popatrzył się na mnie oszołomiony i rzekł:

- Nie jesteś demonem, prawda?

Nie wiedziałam o co mu chodzi. Od razu mógłby rozpoznać demona po rogach i ogonie. 

- Jesteś demonem, czy nie? - powtórzył w inny sposób.

Wkurzało mnie to, że nie umie rozróżnić demona od zwykłego człowieka. Popatrzyłam mu na oczy, aby na niego nabluzgać, lecz  zauważyłam, że nie ma on źrenic. Odsunęłam się dwa kroki w tył od niego. Zniecierpliwiony anioł chciał już pociągnąć za klamkę, lecz usłyszał głos.

- Nie, nie jestem demonem. Jestem zwykłą, ludzką dziewczyną. - powiedziałam.

- Dziewczyną? . - odparł.

- Tak, tak. - rzekłam.

- Wejdź! - powiedział.

Anioł odwrócił się w strone mieszkania. Ruszyłam wtem za nim. Gdy weszłam przez próg stanęłam na środku pokoju nie wiedząc, co ze sobą zrobić.

Na kanapie siedział mężczyzna, który wlepiał we mnie wzrok. Zarumieniłam się, ponieważ wydawał mi się atrakcyjny.

- Cześć, jestem Spike. - rzekł do mnie.

Gdy to usłyszałam wyglądałam już jak burak. Moja twarz stawała się coraz bardziej czerwona, a nogi trzęsły mi się coraz bardziej. Gdy złapałam oddech rzekłam:

- Hej. A ja mam na imię... Rishia. - wykrztusiłam.

Wstał on wnet z kanapy i przez to, że był o wiele wyższy ode mnie, kucnął przede mną.

- Wyglądasz na miłą osobę. - powiedział z uśmiechem. 

Rumieńce miałam już na całej twarzy. Nie mogłam utrzymać rąk, aby się nie trzęsły, a nogi miałam jak z galarety. 

- Widać, że stresuje cię spotkanie z inną osobą. Nie martw się, zaopiekujemy się tobą. - rzucił nagle.

- Zaopiekujecie? - powiedziałam patrząc prosto w oczy mężczyźnie.

Spike uśmiechnął sie do mnie i rzekł przyjaźnie:

- Niesmiałość trzeba wyleczyć przecież, no nie? - powiedział - A właśnie, twoje imie nie jest angielskie, nie? - dodał z ciekawości.

- Moje imię jest po japońsku. - odparłam nieśmiało.

- Za dużo Japończyków tu przyjeżdża, nie sądzisz?  - spytał.

Popatrzyłam się na niego z oburzeniem i powiedziałam:

- A Wy to święci?! W Japonii gdzie nie popatrzyłam to tam jakiś obcokrajowiec! Jak nie Amerykanin to jakiś Polak i tak w kółko.

- Spokojnie. Lubie sie droczyć z ludźmi. - rzekł śmiejąc się.

Naburmuszona podeszłam do schodów, które prowadziły na drugie piętro domu. Przy ścianie zobaczyłam cień. Weszłam ostrożnie na schody i ujrzałam twarz dziewczyny. Popatrzyła sie ona na mnie i krzyknęła z usmiechem na twarzy:

- Hejcia! Witam nową współlokatorkę.

- Cześć... - rzekłam niepewnie.

Dziewczyna szeroko się uśmiechnęła i powiedziała:

- Jestem Shiki, a ty?

- Ja jestem Rishia. Layli Rishia. - odpowiedziałam.

- Też masz japońskie imię, Rishia-chan! - krzyknęła radośnie.

Patrzyłam się na jej złote, lśniące włosy, szeroki uśmiech i piękne, niebieskie, błyszczące ze szcześcia oczy. Zachwycałam się jej urodą i dziecinnym głosem. Na pierwszy rzut oka może i wyglądała groźnie, ponieważ jest ubrana w czarny strój i na pasku trzyma miecz. No, trochę czapka z kocimi uszami psuła to, że może być niebezpieczna.

- Czemu się tak na mnie patrzysz? - spytała Shiki.

Zaskoczyla mnie tym pytaniem.

- Tego... Ładnie wyglądasz. - powiedziałam jąkając się.

Dziewczyna jeszcze bardziej się uśmiechnęła. 

- Może chcesz, abym Cię oprowadziła, co? - spytała mnie.

- Tak, jasne! - odparłam z radością.

Shiki chwyciła mnie za rękę i zaprowadziła na dół po schodach. Gdy zeszłyśmy, przed nami stał anioł, który otworzył mi wcześniej drzwi.

- To jest Matt. - powiedziła do mnie Shiki.

- O! Miło mi. - powiedziałam.

Anioł jednak nic nie powiedział. Odwrócił sie i poszedł dalej. Chciałam mu coś powiedzieć, ale Shiki zaczęła mnie ciągnąć na przód.  Byłam wkurzona, ale nie chciałam psuć humoru Shiki, która cieszyła się z tego, że może mnie oprowadzać. Wkrótce rozległ się dźwiek stukania do drzwi. Spike wstał z kanapy i ruszył do drzwi. Shiki jednak była szybsza i to ona otworzyła drzwi. Ku mojemu zaskoczeniu zobaczyłam czarną, niewyraźną postać. Widzialam tylko przerażenie na twarzy Shiki, która wypowiedziała tylko słowo "Demon".

To be countinued...

czwartek, 25 czerwca 2009

Przedstawienie postaci - część 2 :]


Kolejną postacią, którą poznaliśmy jest Shiro.

<--- To on ^^ Narysowałam go wcześniej, bo miałam w głowie plany mojej książki :P

Shiro jest demonem - łowcą. Ma trójkątne, demoniczne źrenice, małe rogi na głowie i puszysty, lisi ogon. Ogon służy mu jako "pojemnik", do którego zbiera łapane, ludzkie dusze. Na obrazku trzyma swoją broń. Nie ma bronsolety, ponieważ zmieniła się ona w te dwa miecze na zdjęciu. Tak jak wszystkie demony ma znak na prwej dłoni, znak żywiołu, znak mocy. On ma akurat znak wiatru, z którego korzysta w walce, aby wydobyć swój wewnętrzny wiatr. W większości demony - łowcy chodzą nago, lecz nie chciałam obnażać na rysunku Shiro XD

Więcej dowiecie się czytając kolejne rozdziały "Nageki no Mori" ;]

Życze miłego dzionka ^-^

środa, 24 czerwca 2009

Rozdział 5 - Las we mgle (Dedyk dla Katsumi-chan ;*)

Gdy wylądowałam, poczułam, że opieram sie o mur. Otworzyłam powoli oczy. Pierwszym obrazem jakim zobaczyłam był las. Wielki, las, w którym drzewa pozbawione były liści. Było ciemno. Wokół mnie była mgła, ale nie szarna, jak zawsze bywa, tylko czarna i tajemnicza. 

Gdzie ja jestem? - myślę.

Podniosłam się z ziemii i odwrociłam się do tyłu. Ku mojemu zdziwieniu zobaczyłam ten sam czarny mur obok, którego stałam zanim Shiro mnie zabrał. 

- Halo! Jest tu ktoś? - krzyknęłam.

W odpowiedzi usłyszałam jedynie moje echo. Rozpaczliwie zaczęłam uderzać w mur. Używałam silnych ciosów, ponieważ mam czarny pas karate, dzięki którego moje ruchy są o wiele szybsze i silniejsze. 

- Co jest z tym murem?! - wrzasnęłam.

Nagle poczułam jak ktoś mnie pociąga za bluzkę po czym upadam. 

- Za kogo ty się uważasz, do cholery!!? - powiedział ktoś kto sprawił, że upadłam.

Odwróciłam się w jego stronę i szczęśliwie rzekłam:

- Shiro! 

- Z czego się niby cieszysz? - spytał.

- No z tego, że Cię widze... - odparłam.

Popatrzył się na mnie dziwnym wzrokiem i rzekł:

- Twoje marzenie się spełniło.

- O jakim marzeniu mowa?A gdzie my jesteśmy tak własciwie? - pytałam.

- Twoje marzenie i to miejsce to jedno i to samo. Jesteśmy dokładnie po drugiej stronie muru, po stronie zachdniej, przy Hope. - odparł.

Siedziałam i nie mogłam uwierzyć w to, co usłyszałam.

Nagle rzuciłam:

- Po drugiej stronie muru był las? Najzwyklejszy las?!

- O, droga... To nie jakiś tam las, to Nageki no Mori*. Las, w którym mieszkają demony. - powiedział.

- Jestem w lesie demonów?! Ja nie chce... One mnie zjedzą. - z zaniepokojeniem podniosłam głos.

Shiro odwrócił się plecami do mnie i odparł:

- Jest tylko jeden sposób wydostania się stąd. 

- Jaki? - spytałam.

- Musisz stać się demonem! - powiedział śmiejąc się parszywie.

Rozpłakałam się czując, że nie ma juz ratunku dla mnie i rzekłam:

- Demonem... Nie myślałam, że będzie tu las i jeszcze las demonów.

Shiro poszedł kilka kroków do przodu i powiedział:

- Chodź za mną. Poznasz swoich współlokatorów.

- Współlokatorów? - spytałam.

- Tak, osoby, które dowiedziały się o demonach znajdują się w domu na końcu lasu. - odparł.

- Ach, tak? To chyba dobrze... - powiedziałam, ale nie otrzymałam już odpowiedzi.

Szłam za Shiro bardzo długo. Aż zobaczyłam duży, żółty domek jednorodzinny. Ucieszyłam się na ten widok. 

- To tutaj. - rzekł Shiro.

Z zachwytu nie mogłam powiedzieć ani słowa. Wlepiałam wzrok w ten dom i byłam szczęśliwa.

- Idź tam. Ja idę oddać dusze mojej partnerce, Nageki. Nara. - powiedział

Nim cokowiek powiedziałam, Shiro zniknął we mgle. 

Kto to Nageki? - myślę.

W pewnym czasie podeszłam do drzwi domu. Aby pokazać się z jak najlepszej strony zadzwoniłam dzwonkiem do drzwi. Nikt jednak nie otworzył. Pociągnęłam za klamkę jednak nie mogłam nic więcej zrobić, bo dom był zamknięty. Siedziałam tak i siedziałam, aż nagle zauważyłam jak drzwi się otwierają.

Jest dla mnie nadzieja. - pomyślałam.

To be continued...

wtorek, 23 czerwca 2009

Rozdział 4 - Błyskawica nadziei (dedyk dla Makii ;*)

W jego oczach widzę diabła, chęć mordu i ogień, czarny ogień.  - myślę.

- Jeżeli mówisz, że ludzie nie widzą muru to znaczy, że kim jesteś? - zakłóciłam panującą ciszę.

Chłopak parszywie się zaśmiał i rzekł:

- Jeżeli powiem ci kim jestem, to już nigdy nie zobaczysz Hope, ani swojej rodziny i przyjaciół.

- Rodziny nie mam, a wszyscy przyjaciele zmarli w moich ramionach... - powiedziałam przez łzy.

Chłopak podszedł do mnie, wytarł mi łzy i powiedział:

- Nie płacz z takiego powodu. Powiem ci kim jestem, ale Hope już nie zobaczysz.

- Jeżeli nie zobaczę Hope to gdzie mnie zabierzesz? Do innego miasta? Do piekła? - odparłam.

- Tego też ci nie powiem. Ale wiedz, że nie będziesz w żadnym innym mieście, ani w piekle. Diabłem to ja nie jestem, aby cię wziąść do piekła. - rzekł patrząc mi prosto w oczy. 

Spuściłam głowę. 

- Co mi z tego, że już nie zobaczę Hope. I tak nie pochodzę stąd, z Ameryki, lecz z Japonii, gdzie już nikogo tam nie mam. Ale...Moja ciekawość, co jest za tym murem, trzyma mnie tu. - odparłam.

- Wiesz,  jeżeli tak to powiem ci kim jestem. - powiedział do mnie - Nie jestem diabłem, czy tam jakimś kosmitą... Ja jestem DEMONEM!

Z zaniepokojeniem popatrzyłam na niego. Strach nie pozwalał mi wykrztusić słowa.

Nigdy nie domyśliłabym się, że spotkam demona...- myślę.

- Demon?! Z tego, co czytałam demony zjadają ludzkie dusze. Więc ty za informacje zjesz moją, czy tak? - rzekłam sumutnie.

Demon zaśmiał mi się prosto w twarz. Zściągnął czapkę i dres. Ku mojemu zaskoczeniu na głowie miał małe rogi,wplątane w jego białe, lśniące włosy. Gdy się odwrócił zauważylam także wielki, puchaty, lisi ogon. Był on również biały lecz z czarnymi wykończeniami. Patrzyłam na niego z wielkim zdziwieniem. Kompletnie inaczej wyobrażałam sobie demona.

Stanął on przede mną w samych bokserkach i rzekł:

- Mam na imię Shiro. Nie jestem demonem krolewskim, czyli tym, co zjada ludzkie dusze, jestem demonem łowcą. Taki demon przechodzi do świata ludzi, aby zebrać dusze dla demonów królewskich. Jako jedyni my, wołcy, potrafimy dostrzeć linie, które pozwalają przez przecięcie ich wzdłuż, wyciągnąć duszę z ludzkiego ciała. Żywimy się jednak ciałem człowieka lub zwierzęcia. Potrafimy sie maskować, zmieniając sie w zwierzę. Każdy demon ma swoją broń, którą wywołujemy wraz z wymienieniem się bransoletami ze swoim demonicznym partnerem, z ktorym tworzysz grupę. Jest 50 takich grup. Każda z nich ma od dwoch do trzech członków. Prawdziwą grupę tworzy demon królewski + demon łowca. W niektórych grupach jest jeszcze jeden czlonek, który jest zastępcą łowcy lub zastępcą demona królewskiego. To chyba tyle ile powinnaś wiedzieć. 

Po długim objaśnieniu zrozumiałam wszystko. Myślałam tylko, czemu on mi to mówi. 

- Dziękuję za wyjaśnienie. A więc jak nie zjesz mej duszy to, co sie ze mną stanie? - powiedziałam.

- Zamknij oczy i wycisz umysł, a znajdziesz się tam gdzie chcesz. Zamknięta na zawsze... - rzekł.

Poczułam chłód, a zarazem ciepło jego ciała. Byłam świadoma tylko tego, że wzbijam sie do góry. 

Ciekawe, co ze mna będzie... - myślę.

To be countinued...

poniedziałek, 22 czerwca 2009

Rozdział 3 - Rozłamana skała cierpień (dedyk dla Ren-chan ;*)

Po nocy, wymuszonej nocy, mam na tyle energii, aby uciec z tego zadupia. Mam nadzieję, że nikt mnie nie nakryje.  - myślę.

Naglę na salę wchodzi lekarz i mówi:

- Witam, Layli- san! Jak tam, lepiej się czujesz?

- Ohayou... Tak, jestem zdrowa jak ryba! Nic mnie nie boli, mam pełno energii i czuję się znakomicie! - odpowiedziałam szybko.

Lekarz popatrzył się na mnie ze zdumieniem i rzekł:

- Kłamiesz. Masz pękniętą czaszkę, a to w jeden dzień nie przestaje boleć. To boli i boli tak długo, aż się nie zrośnie. 

Czemu lekarze muszą być przemądrzli...? Mogliby mnie wypuścić i mieliby święty spokój. Wkurza mnie ten wsiór... - myślę.

Lekarz łapie pilota od telewizora i podaje mi mówiąc:

- Masz pilota. Nie będzie mnie przez godzinę. Za ten czas oglądaj telewizję. Nie ruszaj się stąd na krok inaczej, albo twój stan się pogorszy. 

Lekarz poszedł do drzwi.

- A jak chcę do klopa to co mam niby zrobić jeżeli nie mogę się stąd ruszać?! - krzyknęłam do lekarza.

Lekarz popatrzył się na mnie i gburowato powiedział:

- Lej wszędzie. Byle by nie na ścianę. 

Po tych słowach zniknął za drzwiami.

Zabiję gnoja! Nienawidzę lekarzy i szpitali i wszystkiego co z nimi związane!! Idę sobie stąd... - myślę.

Zakładam kapcie i podchodzę do drzwi.

Chyba lepiej będzie przez okno - myślę.

Otworzyłam okno i wyskoczyłam. Żeby nikt mnie nie zauważył, pobiegłam przed siebie jak najdalej od szpitala. Po pewnym czasie dotarłam z powrotem do muru.

-O mój murze drogi! Wszędzie mnie znajdziesz! - mówiłam jak wariatka do muru.

Ujrzałam nagle chłopaka ubranego w czapkę z daszkiem i dres, który powiedział do mnie:

- Ej, ty! Przestań się kleić do muru!! A raczej do tej pustki co tam nic nie ma!

Popatrzyłam się na niego z zaskoczeniem i rzekłam:

- Czyli jednak go widzisz? 

Chłopak wrednie odparł:

- Taa... Widzę go. 

- Hę? Naprawdę? Jesteś jedynym człowiekiem, który powiedział, że go widzi. Brali mnie za wariatkę ^^ - rzekłam.

Chłopak podszedł kilka kroków do mnie i powiedział:

- Muszę cię zmartwić, ale tego muru ludzie nie widzą.

- Co? Jak to!? - krzyknęłam zaniepokojona.

Patrzyliśmy się na siebie prosto w oczy, ale ani ja, ani on nie rzekliśmy ani słowa...

To be continued...

Rozdział 2 - Słowa gorące jak ogień

Otwieram oczy i widzę biel. Biel dookoła mnie. Czy to niebo? - myślę.

- Rishia Layli, lat 17, obrażenia: pęknięta czaszka. - usłyszałam.

Ktoś tu jest. Wypowiedział moje imię. Przyszedł po mnie anioł? Pragnę dotknąć jego skrzydeł. - myślę. 

- Gdzie ją znaleźliście? - usłyszałam.

Zobaczyłam rozmazane sylwetki, z których dobiegał głos:

- Na granicach Hope, przy otoczonym blokami...

- Murze! - wstałam i krzykiem przerwałam rozmowę - Byłam na granicach Hope, aby zobaczyć ten mur! Czarny mur, który sięga do nieba. 

Nagle wszystko się wyostrzyło. Zobaczyłam białe ściany. Kroplówki i lekarzy, którzy patrzyli się na mnie zdziwieni.

Szpital?!

Jeden z lekarzy podszedł do mnie i powiedział:

- O jakim ty murze mówisz, Layli-san?

- No o tym obok, którego upadłam. - odpowiedziałam.

- W Hope i na granicach Hope nie ma żadnego czarnego, wielkiego muru. Masz pękniętą czaszkę. Musimy cię wysłać do psychiatry, Layli -san. Ale najpierw muszę zadzwonić do twoich rodziców. - rzekł do mnie lekarz.

- Psychiatra!? Ale ja nie potrzebuje psychiatry! Ten mur istnieje, naprawdę! Zrobię panu zdjęcie. A co do rodziców to... proszę nie dzwonić. I tak nikt nie odbierze. - odrzekłam.

Lekarz uśmiechnął się do mnie i powiedział:

- Idź spać, Layli-san. Porozmawiamy jutro. 

Mam iść spać?! Czemu kazał mi iść spać jest... 3.00?!! O cholera, jak ten czas płynie. Czekaj, czekaj... Co dzisiaj jest? - myślę.

Spojrzałam na kalendarz przy łóżku.

Hmm? Poniedziałek? Przyjechałam w środę... Ile można spać?! Nienawidze lekarzy! Ale już jutro wyrwę się z tego więzienia! Nikt mnie nie zatrzyma! - myślę.

Oyasumi!* - krzyknęłam i poszłam spać.

To be continued...

*Dobranoc!

Rozdział 1 - Widząc przez wiatr.

 Mur. Wielki, czarny mur z legend. Właśnie mam go przed oczami, właśnie go dotykam, właśnie chcę na niego wejść, lecz jest za wielki, aby się na niego wspiąć... Wzdłuż niego przechodzi wiele osób. Czemu nikt nie jest ciekawy, co za nim jest? Boją się go? Są ślepi, czy jak? Przejrzyjcie na oczy, bo on istnieje! - myślę.

Nagle obok muru przechodzi pewien mężczyzna, który ze zdziwieniem patrzy na mnie i mówi:

- Zaraz zacznie padać. Jeżeli będziesz tu tak stać i się cieszyć z niewiadomo, czego to będziesz chora.

Patrząc w niebo widzę, że zapowiada się na burzę...

- Fakt. Zaraz zmoknę, ale to jedyna okazja, aby zobaczyć ten mur. Mur odgradzający dla światy, a mianowicie, jasności i ciemności. - powiedziałam.

Mężczyzna podszedł do mnie i rzekł:

- Mur? O jakim murze mówisz, dziewczyno? 

- Proszę się odwrócić ^^ Jest za panem. - odrzekłam.

Mężczyzna kładzie mi rękę na czole i mówi:

- Masz gorączkę. Lepiej idź do domu, bo...

- Bo co?! - Przerwałam odciągając rękę mężczyzny od swojego czoła - Może uważa pan, że zachwycam się tym murem, bo mam gorączkę?!

- Ależ tu nie ma żadnego muru. Przejrzyj wreszcie na oczy... - powiedział to i odszedł.

Nagle zerwał się gwałtowny deszcz.

Zaczęłam myśleć o słowach mężczyzny:

- Jak to nie ma...? On musi tu być! To nie możliwe... Ja go widzę... 

Po tych słowach nie widziałam już niczego. Zamknęłam oczy i czułam jak moje ciało leci do tyłu...

To be continued...

sobota, 20 czerwca 2009


A więc pragnę przedstawić główną postać mojej książki:

-Główna bohaterka: Rishia Layli -

dziewczyna z czarnym pasem karate, mądra, utalentowana,     leniwa. Nie nawidzi się śpieszyć, ani czekać. Szybko się           wkurza i często przeklina. Gdyby nie jedna piosenka to               powiedziałabym, że ma anieli głos.

Hejka ^^

Nazywam się Kamila, ale mówcie mi Lidia- chan ^-^

To mój pierwszy blog, więc nie miejcie do mnie pretensji do schludności jego :P

Chciałam podzielić się z wami moja książką, którą obecnie piszę pod tytułem:

"Nageki no Mori" na Polski znaczy to tyle co "Las Żalu". Mam nadzieję, że będzie się wam ona podobać i mnie nie obrzucicie pomidorami i kartoflami :D

Życzę miłego dnia ^^

Pozdro ;*